środa, 3 czerwca 2015

Ecce homo! – „Kroczący / Pląs/” Adolfa Ryszki

 
„To jest wołanie rzeczy, które słyszy artysta:
wołanie rzeczy pragnących być jego mową.
Ma on obowiązek wydobyć je z ciężkich,
 bezsensownych uwikłań konwencji i umieścić w
 wielkim kontekście swej własnej istoty”
 
Rainer Maria Rilke
 
 
 
 
           Człowiek oraz jego kondycja od zarania dziejów stanowiły jeden z podstawowych przedmiotów badań, rozmyślań, dzieł wielkich artystów, spraw zwykłych ludzi. I nic w tym dziwnego. Jest to temat zarówno nam najbliższy, jak i nadal sprawiający wrażenie niezbadanego i niewyczerpanego. Temat wiecznie aktualny i ważny, a zarazem trudny i nie pozostawiający nadziei na pełne zgłębienie. Jest to zagadnienie nie mające swego końca, bo stanowiące bardzo istotny aspekt naszej egzystencji i dopóki będziemy trwać, dopóty pozostanie ono dla nas źródłem ciągłych pytań i poszukiwań.
 
           Znakomitym przykładem stałej aktualności tego tematu jest odbywająca się w Toruniu wystawa „od Conditio Humana do…”, upamiętniająca sylwetkę wybitnego polskiego rzeźbiarza, Adolfa Ryszki, w dwudziestą rocznicę jego śmierci. Prace prezentowane w Galerii Wozownia oraz budynku Fundacji Tumult tworzą bardzo osobliwy obraz artystycznych poszukiwań kilku pokoleń artystów, którym dzieła Ryszki oraz refleksja nad conditio humana towarzyszą w twórczej wędrówce.
Ale skupmy się na jednej, z zaprezentowanych w „Wozowni”, rzeźb, która według mnie, stanowi sedno poruszonego zagadnienia oraz kwintesencję twórczości wielkiego artysty, jakim bez wątpienia był Adolf  Ryszka.
 
 
Adolf Ryszka "Kroczący/Pląs" 1970, brąz
fot. własne
 
        „Kroczący / Pląs” autorstwa Adolfa Ryszki to wykonana z brązu, rzeźba przedstawiająca ludzką sylwetkę. Rzeźba ta została bardzo specyficznie ukształtowana; nie jest ona realistycznym odzwierciedleniem ludzkiej postaci. Jednakże antropomorficzne kształty, które świetnie wychwytuje nasze oko, jednoznacznie przywołują na myśl kroczącego Homo sapiens. Na pierwszy plan wysuwają się tu nienaturalnie długie i zdeformowane nogi, ustawione na jednej osi, zastygłe w kroku. Jedna z nóg, lekko stąpająca, zdaje się wyznaczać kierunek idącej postaci. Jednakże przenosząc wzrok na drugą, mocno zniekształconą, wręcz zatracającą cechy ludzkie, nogę, na chwilę tracimy pewność, co do kierunku podążania owej istoty. Kończyna ta, ciężka, tęga, znacznie większa od pierwszej, wydaje się opierać ruchowi i kierunkowi, który narzuca tamta. Wydaje się pozostawać w tyle, wręcz ciągnąć całą postać w tył. Jej masywność, ciężkość silnie kontrastują z wrażeniem względnej lekkości nogi przodującej. Dalej nasz wzrok kieruje się ku korpusowi, który dźwigają, nieproporcjonalnie długie kończyny. Pierwszą rzeczą, silnie przykuwającą uwagę, jest brak głowy. Brak jej także szyi; rzeźba zaokrągla się zgodnie z linią barków i w tym też miejscu, kończy się. Nie można także dostrzec rąk, gdyż jedna urywa się nagle tuż za barkiem, przypominając organiczną bryłę, zaś druga, zatracona w materii, jest zupełnie niewidoczna. Sam korpus jest mocno rozbudowaną i niejednolitą organiczną bryłą, przypomina zlepek piętrzących się tkanek lub części ciała. To przede wszystkim ten fragment, silnie zakłóca porządek kierunku, narzucony przez kroczącą nogę. Dzieje się to głównie za sprawą fragmentu ręki, której kształt sugeruje kierunek przeciwny oraz głowy, która istotnie stanowi część przedstawienia, jednakże zamiast wieńczyć ową postać, płynnie wpisuje się w jej korpus, a dokładnie jego tylną część. Wyłaniająca się z lewej strony „pleców” twarz, zasugerowana mocno zarysowanym nosem i ustami, zwrócona jest w przeciwnym kierunku, do tego, który wskazują nogi, zaburzając przyjętą orientację. Jest też nieproporcjonalnie duża, swoimi rozmiarami obejmuje jedną czwartą części tułowia. Co ciekawe, gdy zmienimy punkt obserwacji, z perspektywy bocznej, na centralną względem postaci, wcześniej dostrzegany układ ulega zaburzeniu. Stojąc na osi kroczącej postaci, mamy wrażenie, iż odwrócona jest ona do nas tyłem; bez względu na to, po której stronie staniemy, zawsze kroczy ona w przeciwną, względem obserwatora, stronę. Nie można zatem jednoznacznie ocenić, gdzie znajduje się tył, a gdzie przód, bo sytuacja ciągle się zmienia wraz ze zmianą punktu obserwacji. Oglądając ją po kolei, z różnych stron, zauważamy, że ulega przekształceniom, przybierając za każdym razem inną formę. W przedziwny sposób potęguje to ruch, dynamikę i ekspresję przedstawienia, stale wprowadzając widza w zdumienie, stan lekkiego zagubienia, a także ciągłego poszukiwania.
 
 
Adolf Ryszka "Kroczący/Pląs" 1970, brąz
fot. własne
 
 
         Ogromna ciekawość i skupienie z jaką oglądamy, czy wręcz badamy rzeźbę Ryszki, wynika z bardzo silnie działającej oraz zupełnie nieprzewidywalnej formy. Figura ludzka stanowi dla nas naturalny przedmiot zainteresowania, pobudza automatyczny proces porównywania jej do siebie, nawiązania relacji obiekt – ja. W tym przypadku jednak owo spotkanie staje się dużo bardziej osobiste, wręcz metafizyczne. Prosta relacja, czysty ogląd i porównanie zostają uniemożliwione poprzez silne różnice, nienaturalne odkształcenia, fizyczne anomalie ciała postaci. Ciało to jednak nie jest nam obce, a deformacje automatycznie skłaniają nas do refleksji głębszej, pozacielesnej, egzystencjalnej. Ecce homo! Nie mamy wątpliwości, że stoimy przed człowiekiem „z krwi i kości”, przed esencją ludzkiej natury, pełnej sprzeczności i niedoskonałości. Kontrasty, jakie stwarza materia rzeźbiarska:  słabość – siła, lekkość – ciężar, kruchość ciała – twardość materiału, oraz sprzeczne i wciąż zmieniające się emocje, które w nas budzi, zdają się jeszcze silniej oddziaływać na naszą percepcję. Każdy fragment, zarys, forma nabierają głębszego znaczenia; postać, na którą patrzymy staje się jeszcze bardziej realna, gdyż wciąż zmienia się, przekształca, przeobraża, wraz ze zmianą perspektywy naszego oglądu.  Bliski kontakt, jaki zostaje nawiązany, prowokuje do wielu, bardzo osobistych refleksji, jak również tych, najbardziej uniwersalnych. Ta niezwykła materia wręcz do nas krzyczy! Różnorodność wywoływanych przez nią odczuć sprawia, że niejako utożsamiamy się z obiektem, przeglądamy się w nim jak w duszy drugiego człowieka.
 
 
Adolf Ryszka "Kroczący/Pląs" 1970, brąz
fot. własne
 
        W „Kroczącym” Ryszka przedstawił fenomen człowieka poprzez sportretowanie figury ludzkiej. W jej kruchej, niedoskonałej cielesności ujawnia się pełnia naszej człowieczej kondycji. Artysta zwraca uwagę na wewnętrzne rozdarcie człowieka, złożoność naszej natury, pełnej sprzeczności i kontrastów. Ukazuje człowieka z całą jego niejednoznacznością, ulegającego ciągłym zmianom. Poprzez formalne kontrasty rysuje nam się postać krucha i zdeterminowana przez materię, ale równocześnie silna i nieugięta. Dzięki tym sprzecznościom dostrzegamy, iż mimo naszej ludzkiej ułomności, słabości i ulotności ciała pozostajemy jednak w ciągłym ruchu, przeobrażamy się, nie poddajemy się; że mimo, iż jesteśmy zdeterminowani przez wiele czynników, drzemie w nas ogromna siła, by iść naprzód. „Kroczący” pokazuje także to, że człowiek nie jest raz zaprogramowaną maszyną, idącą całe życie w jednym kierunku, lecz istotą stale szukającą, zmieniającą się pod wpływem doświadczeń. Pomimo ciężaru egzystencji, pozostaje w ciągłym ruchu, który jest kwintesencją życia, wieczną drogą.
Forma pracy wydaje się być w pełni przemyślana, wyważona i płynnie korespondująca z treścią, jaką powołuje do życia. Chaos materii, jej sprzeczności, faktury, pozornie niepasujące, i źle zestawione elementy tworzą niezwykle spójną, dramatyczną całość, będącą apoteozą człowieka.
 
 
          Wraz ze słowami Rilkego, zamieszczonymi przeze mnie we wstępie, genialność tej pracy wydaje się emanować jeszcze silniej. Niezwykła wrażliwość artysty, z jaką podszedł do tematu człowieka, szczególnie rozbrzmiewa w kontekście jego całej twórczości. W twórczości, w której nie bał się podejmować trudnych i prawdziwie wielkich tematów, przez wielu, dawno porzuconych, czy uznanych za wtórne. W postaci Adolfa Ryszki widzę wielkiego artystę, który poprzez prawdę, szczerość i rzetelność, potrafił obdarzyć błahe materie duszą , odgadywać, w jaki sposób rzeczy pozornie mało ważne, stają się całością. W połączeniu z wielkim talentem i oddaniem, cała jego praca wydaje się być wypełnianiem nieznanej woli materii, której artysta pozwolił przemawiać.
 
 
Anna Brzezińska

 
 


Ignoranci Kultury i Sztuki

Ignoranci Kultury i Sztuki