środa, 29 stycznia 2014

MAM CIĘ W D****, KLAUS!



     Malkontenctwo, związane  z szaro-śnieżną pogodą, a już na pewno z widmem nieprzespanych sesyjnych nocy (pozdrowienia dla wszystkich studentów!), zmusiło moje nieco ponure jestestwo, do kolejnych Miauczyńskich (patrz tekst: Najbardziej polskie słowo link) przemyśleń. Jeśli zapytamy statystycznego ankietowanego, co wzbudza najwięcej negatywnych emocji u przeciętnego zjadacza polskiego chleba,  ten z pewnością wskaże na wierny temat polityki, dostarczający coraz to nowych powodów do przełykania łez oraz przeklinania ciężkiego losu szarego obywatela. W Polsce miejscem wylewania wszelkich gorzkich żalów stały się portale internetowe, gdzie anonimowy Kowalski w komentarzach może wyrazić całe swoje niezadowolenie dotyczące otaczającej go rzeczywistości, pełnej afer i politycznych przekrętów. Jakże więc cieszy się złe i zawistne serce Polaka, kiedy dowiaduje się, że nasi sąsiedzi zza południowej granicy mają ten sam problem!

     Czasem jednak warto ujawnić swoją tożsamość, choć komentowanie władzy  może być brzemienne w skutki- o czym przekonał się  Czech, David Cerny, z zamiłowania hejter i prześmiewca, z wykształcenia artysta rzeźbiarz i performer. Od początku swojej działalności twórczej wchodził w zatargi z czeskimi władzami- zdarzyło mu się przemalować radziecki czołg na różowo, albo sprawić, że pomnikowy święty Wacław dosiadł zdechłego konia, uwieszonego kopytami do sufitu pałacu Lucerna. Ze szczególnym upodobaniem Cerny pastwi się nad czeskimi symbolami narodowymi, sam o sobie twierdząc, że jest zadeklarowanym czechosceptykiem. Dzięki takim właśnie pracom artysta stworzył swój własny wizerunek buntownika, który przestrzeń miejską Pragi traktuje jak swój prywatny poligon, eksperymentując na ile właściwie odporna jest czeska cenzura.

źródło: wikipedia.pl

     A trzeba przyznać, że Czeskie władze mają nerwy jak postronki- nie tylko  pozwolili Cernemu na jawne naginanie pojęcia obraza uczuć politycznych, ale też potraktowali artystę jako swój sztandarowy towar eksportowy- jest to najlepiej rozpoznawany czeski artysta współczesny, a jego prace stanowią niewątpliwą gratkę dla turystów chcących zwiedzić w niekonwencjonalny sposób Pragę. Oczywiście, nie raz pogrożono Cernemu kościstym paluchem cenzury, co skutkowało zakazem realizacji co bardziej kłujących rządowe oczy projektów- jak chociażby niezrealizowany „Naród Sobie” –figury fontanny/onanisty, która miała być zainstalowana na fasadzie Teatru Narodowego.

źródło: davidcerny.cz

     Symbolem czeskiego poczucia humoru może być praca z 2003 roku,  o wdzięcznym tytule „Nogotyłki”- instalacja prezentowana była przez prywatną galerię Futura; są to dwa wypięte pośladki z długimi nogami (wysokie na ponad 5 metrów!), do których można było zajrzeć, wspinając się po szczebelkach drabiny. Ciekawscy mogli zobaczyć wyświetlany we wnętrzu film-fotomontaż, na którym prezydent Vaclav Klaus, w przebraniu staruszki karmi ówczesnego dyrektora praskiej Galerii Narodowej, Milana Kniźaka. W drugim tyłku można zobaczyć film o takim samym scenariuszu, jednak z odwróceniem ról. Właściciel Futury, przeczuwając nadchodzącą burzę, wyparł się prezentowanych we własnej galerii prac. Wieść niesie, że tyłki przyszedł obejrzeć sam Kniźak, zadeklarowany wróg Cernego. Niestety, tym razem nie chciał zajrzeć w dupę.

źródło: davidcerny.cz

     Pepickie żarty nie zawsze trafiają w wysublimowane gusta  publiczności i to nie tylko czeskiej. Bo czy wypada  śmiać się z czegoś tak makabrycznego jak Saddam Husajn w formalinie? Czy wypada przyglądać się, jak Cerny wystawia środkowy palec w stronę Damiena Hirsta, laureata prestiżowej nagrody Turnera, parodiując jego najsłynniejszą pracę (Fizyczna niemożliwość śmierci w umyśle istoty żyjącej)? Oficjalnie- nie wypada i zarówno czeski rząd jak i BWA w Bielsku-Białej o tym doskonale wie.  I tak oto wspaniale zakonserwowany Saddam znany jako Shark nie pojawił się zarówno na praskim Biennale jak i na wystawie sztuki czeskiej (Przykra sprawa-czeska wystawa)

źródło: davidcerny.cz

     Można zadać sobie pytanie-gdzie jest ta granica, która pozwala kontrolować zapędy twórcze wyraźnie niezadowolonego z życia Czecha? I od razu na nie odpowiedzieć, oglądając bodajże najsłynniejszą pracę Cernego- Entope zamówioną z okazji przewodnictwa Czech w Unii Europejskiej. Już sam proces tworzenia pracy przyprawił euro deputowanych o ból głowy- instalację miało tworzyć 27 artystów z różnych krajów, każdy z nich miał wykreować uproszczoną wizję własnego państwa, a rękawy do pracy zakasał tylko jeden twórca i to jakże niewygodny! Entropa  stała się  wizualizacją przywar jakie każdy Europejczyk widzi u swojego zagranicznego sąsiada. I tak Niemcy to swastykowa autostrada szybkiego ruchu, Rumunia- plac zabaw z rozwartą paszczą hrabiego Draculi, Włochy to but upstrzony piłkami do gry w nogę. Z perspektywy Polki, która widzi swój kraj przedstawiony jako banda księży, która wbija tęczową flagę w kartoflisko, zastanawiam się czy czuć się urażoną, czy też uzbroić się w iście czeskie poczucie humoru i śmiać się z własnych narodowych przywar.



Anna Markowska „Trickster!” ARTeon, luty 2011
Piotr Bernatowicz „Nie robię nudnych rzeźb. Rozmowa z Davidem Cernym”ARTeon, luty 2009
Mariusz Surosz „ Wycieczka śladami prac Davida Cernego po Pradze” 20 sierpień 2012 dla portalu Onet.podróże
http://www.davidcerny.cz/
Mariusz Szczygieł „Wkurzacz czeski”  Gazeta Wyborcza-Duży Format 12.08.2008

Iza Kiełek

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. A niech będzie po francusku : CHAPEAU BAS !!! :D

    OdpowiedzUsuń

Ignoranci Kultury i Sztuki

Ignoranci Kultury i Sztuki